to, co osiągnęłam jest moim sukcesem:

Dzisiaj doszłam do wniosku, że naprawdę dużo osiągnęłam jeśli chodzi o rehabilitację tej ręki. Nie chodzi tutaj o jakieś spektakularne wyczyny, bo tego nie ma, to prawda. Ale... Dziś np., gdy składałam bieliznę, nie potrzebowałam w tym pomocy. Nie macie pojęcia, jakie to dla mnie było cudne!
Po ponad siedemnastu latach znów czuć, że panuję nad tą ręką. Poza tym wczoraj, gdy byłam u kosmetyczki i gdy wykonywała mi ona manicure, ta łapka leżała grzecznie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Chciałabym, aby tak już zostało. Żeby się już nie pogarszało, ale jak będzie - zobaczymy.
Ale chciałabym też, żeby te ruchy atetotyczne zniknęły. Nikt nie potrafi mi powiedzieć, czy znikną kiedykolwiek. Pani Doktor z Lublina też nie jest w stanie mi tego zagwarantować. Szkoda. Pamiętam tylko jak przez mgłę jakieś urywki z tego, co działo się przed pierwszą operacją. Ale nie bardzo pamiętam, czy ta spastyczność u mnie zaczęła się jeszcze przed zabiegiem. Chyba nie. Owszem, był niedowład, w końcu zaczęłam pisać i rysować lewą rączką, ale tej spastyczności nie było. Ja sobie jej nie przypominam.
Aaa, i chciałam Wam się jeszcze pochwalić.
Otóż wczoraj zaczęłam jeździć. To znaczy wczoraj miałam pierwszą jazdę z instruktorem. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że wszyscy do mnie "Paulina, dziewczyno, zlituj się! Szybciej!"(...) A ja nie wiem o co chodzi. Czy na prawdę 30 km/h to tak mało? W terenie zabudowanym, oczywiście! Bo już poza rozpędzałam się aż do 50 :)
Aż pan Z. się wkurzył i zaczął mnie poganiać :)
I tak oto zaczęła się moja przygoda z prawem jazdy!
Muszę to jak najszybciej zrobić wszystko. Nie mam czasu. A potem będę ogarniała wszystko inne :)
Trzymajcie się :)
M.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga