Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2017

Happy New Year:

Czy słyszeliście kiedykolwiek o czymś, co byłoby jeszcze lepsze od sałatki jarzynowej? Bo ja nie. No dobra, jest coś, ale cii... jest to sałatka jarzynowa mojej Babci. Jestem nienormalna? No, może trochę, ale nie wyobrażam sobie świąt bez niej. To byłoby takie... nie. po prostu nie. Jak będziecie witać Nowy Rok? Na spokojnie, w domowym zaciszu? Czy hucznie, na jakimś wielkim balu? Bo ja np. będę go witać tylko z koleżanką. Jesteśmy obie lekko szurnięte, więc spoko. Może damy radę go powitać. Poza tym, zaraz po Nowym Roku, pójdę na Zmarzlinę! To jest taki bieg/marsz na orientację. Idziemy niemal całą rodzinką. Dziadek się zaoferował, że będzie "robił za karawan" w razie czego. A babcia, że posiedzi z dziećmi i ugotuje coś na gorąco, jak już przyjdziemy. A poza tym nic nowego u mnie. Miałam nadzieję tego sylwestra spędzić z kimś wyjątkowym (żeby nie było, P. Ty też taka jesteś!) a tu dupa! Szkoda, no ale cóż... Może w przyszłym roku mi się ułoży z tym facetem XYZ... ?

Merry Christmas

Kochani, zbliża się koniec roku. Czy ten rok był dla Was dobry (Kasiu)  czy mniej dobry  (Paulinko)  to jednak życzę, aby ten przyszły był sto razy lepszy. Spokojny, zdrowy, a także żeby nie zabrakło Wam wszystkim uśmiechu na nadchodzące dni... A sobie życzę tylko tego, żeby miał kto mi ogrzać stopy w łóżku, bo reszta jest mało istotna. Chociaż może powinnam zrobić takie zestawienie, bo w tamtym roku właśnie 26. grudnia pisałam o tym, że chciałabym, aby ten stymulator działał. A tamten tekst znajdziecie  tutaj . I to się spełniło. Więc może i o tym moim ukochanym życzenie się spełni? Bo moim zdaniem, nie ma nic piękniejszego, niż patrzenie w oczy komuś, kogo się bardzo kocha. A może na późniejszych etapach znajomości, patrzenie ja mu się podnosi i opada... ...jego owłosiona klata, świntuchy Wy!!! Dobra, już. Pośmialiśmy się i teraz ja jadę dalej świętować. Wesołych Świąt, kochani :) M. P.S. pewnie się jeszcze do Was odezwę przed Nowym Rokiem :)

:D

Jestem szczęśliwa! Tak, po prostu szczęśliwa! Zaraz święta (chociaż nie mam jeszcze prezentów, ale przecież nie to jest najważniejsze!). Pewnie dopiero jutro dostanę się do kościoła, bo chciałabym teraz się wyspowiadać. Wiem, to jest może dla Was nie istotne, ale dla mnie to jest baaardzo ważne. Może w tym roku będzie tak, że nie będę tego Sylwestra spędzać sama? Na pewno będzie ze mną siostra (tak, ten mały Urwis!) i moja koleżanka z oddziału (ale o niej może jeszcze kiedyś Wam napiszę bliżej). Najważniejszym jednak aspektem byłoby to, gdybym mogła tego Sylwestra spędzić w ramionach mężczyzny... Marzy mi się to, jak nic innego. Żeby w końcu móc przyprowadzić do domu faceta, który byłby spełnieniem moich marzeń. Wiem, pewnie za bardzo się rozpędzam... Ale o niczym nie marzę tak bardzo, jak o tym, żeby móc sobie ogrzać stopy w łóżku :) wiem, wiem... mogę kupić sobie termoforek, który, swoją drogą, żeby nie było - mam! Nie wiem jeszcze co mam Wam dalej pisać. Po prostu jestem szczęśl

szybki post:

a Wy już listy do Mikiego macie napisane? i zakupy zrobione? bo u mnie praca w domu wre... w sensie jesteśmy z mamą w rytmie sprzątania. Zapewne jutro tata będzie wieszał na domu lampki a mi w buzi wyskoczyło coś (chyba jakaś afta albo inne gówno) i nie mogę nic z tym zrobić. Nawet pić nie mogę, bo boli jak cholera! Ponad to jeszcze strasznie i okropnie bolą mnie oczy, także nie będzie dzisiaj zbyt długo.  i muszę pisać pracę! a tak mi się nie chce... bez sensu. że też ta praca nie chce się sama napisać... fuck! i to jeszcze muszę napisać o czymś beznadziejnym, na czym w ogóle się nie znam... ale będę rżnęła mądrą i napiszę! Mam na to w sumie czas do połowy stycznia, więc luz. dobra, muszę iść spać, bo mi zaraz te oczy to razem z mózgiem chyba wypłyną :) Dobranoc :) M.

znowu jestem chora... i nie tylko psychicznie!:

Cholera jasna! Mam jakąś bliżej nieokreśloną grypę. Bolą mnie zupełnie wszystkie mięśnie, ponad to ręka mi chyba odpadnie (dzisiaj prawie cały dzień przespałam!). Strasznie mnie boli. A jeszcze nie mogę nic wziąć. W sensie nic z pseudoefedryną. A nic innego nie pomaga. I to wkurzające jest. Nawet nie wiecie jak... Jutro pewnie do ośrodka nie pójdę, jak będę się tak czuła. A za tydzień kończy mi się tam "turnus". A potem zobaczymy, co będę robić. Chciałabym znaleźć jakąś pracę. Jakąkolwiek. Ostatnio byłam w Empiku na rozmowie kwalifikacyjnej, ale mnie nie przyjęli. Muszę szukać dalej. Ale znajdę - bo innej możliwości nie biorę pod uwagę. Dobra, zaraz muszę iść spać. Przepiszę jeszcze tylko kilka zdań ze strategii logistycznych. Paa... M.

Mam termin

i nie, nie porodu! 13 grudnia jadę do Lublina! Umówiłam się z Panią Doktor! Mam być na czternastą u niej pod gabinetem. A dzisiaj byłam u lekarza na rehabilitacji (doczekałam się!!!) i okazało się, że Pani Doktor (swoją drogą chyba nawet niezła) studiowała w Lublinie oraz odbywała praktyki na Jaczewskiego. Jaki ten świat mały... W ogóle pierwszy raz w życiu ktokolwiek (ta lekarka) zapytał mnie o dokumentację medyczną (wcześniej NIGDY mnie nie pytali, a nawet powiem więcej, jak chciałam pokazać, to tylko pytali po co?). A ja, jak na złość, jej dzisiaj nie miałam. Ale też wcześniej zadzwoniła do mnie Pani z OHP (bo będę w projekcie, ale o nim Wam napiszę może jeszcze kiedyś) i powiedziała, że znaleźli szkołę, w której mają tak dostosowane auta do mnie i będę mogła zacząć się uczyć jeździć. Wtedy, w Ateście, to wszystko się rozmyło, bo lekarz medycyny pracy wydał mi pozwolenie, owszem, ale z zastrzeżeniem, że muszę mieć odpowiedni samochód. I tam, w Olsztynie, mają taki samochód! A na