Posty

Wyświetlanie postów z 2016

postanowienie poprawy:

Chciałabym, aby w tym nadchodzącym roku spełniło się kilka z moich marzeń. Wiem, że muszę sobie na nie zapracować, bo przecież prawaczka (sorry, Kasiu , jeśli ukradłam Twoje określenie - to nieumyślne) nie poprawi się od samego stymulatora. Wiem, że teraz będzie trzeba ją stymulować, ćwiczyć, wyginać i maltretować, żeby był efekt. Ale w końcu mi się to uda. Jestem o tym przekonana. Jestem również pewna, że uda mi się w końcu spotkać z Panem Doktorem - specjalnie pojadę na Wawer. Ostatnio tak myślałam, co ja mu powiem, jak już tam będę...  I chyba wymyśliłam.  Powiem mu, że... bardzo mu dziękuję za to, że "uratował mi" niegdyś życie (chociaż dalej nie chce mi się w to tak do końca wierzyć), podziękuję mu również za to, że był przy Mojej Mamie, kiedy było najbardziej "gorąco". Przed i tuż po operacji, kiedy jeszcze leżałam w śpiączce. Powiem mu również, że bardzo bym chciała mieć takiego "wujka", jakim on starał się być dla mnie kiedyś. Wtedy mu to nie

A kto wie...?

Dzisiaj znalazłam w internecie (bo gdzieżby indziej!) informacje na temat bardzo fajnej (chyba) zabawki. Nie testowałam jej jeszcze, ale teraz najbliższym celem będzie wyjechanie do Konstancina i tam przetestowanie tego właśnie "sprzętu". A cóż jest tym sprzętem: otóż znalazłam na jakiejś angielskiej stronce (czy może raczej amerykańskiej?) hand tutor.  To jest takie coś, co się zakłada na słabszą, w moim przypadku prawą łapkę i się w tym dziadostwie ćwiczy. Ale to jest taki bajer, że nie trzeba wykonywać jakichś mocno skomplikowanych (i cholernie nudnych) ćwiczeń. A można np. pograć sobie w kulki za pośrednictwem tego ustrojstwa. To się normalnie podpina (na USB) do komputera i baza gierek jest nieograniczona. Przynajmniej z tego, co widziałam. Nie wiem dlaczego, ale przynajmniej na razie jest mi dużo łatwiej i szybciej pisać na kompie jedną, sprawną ręką. Nawet nie robi mi żadnego problemu napisanie "ą", "ż" czy czegokolwiek... Po prostu jestem tak

marzenia... te duże i te maleńkie...

Zaczyna się okres przedświąteczny.  W tym roku to będą dziwne święta. Mam wrażenie, że jeśli już przeżyję te święta, to wszystko będzie już dobrze.  Dokładnie za trzy tygodnie mam jechać do Pani Doktor na ustawienie stymulatora (ciekawe, czy dadzą mi pilocik?), a także chciałabym pojechać do Centrum - do Warszawy. Nie wiem tylko, czy mam to zrobić przed czy po Lublinie. Chyba jednak zrobię to już przy powrocie. Chciałabym pokazać Panu Piotrowi (mojemu najlepszemu i najcudowniejszemu rehabilitantowi), jak bardzo moja łapka się zmieniła.  I chciałabym też spotkać Pana Doktora Drabika. Mam nadzieję, że już teraz nie będę się tak bardzo bała jechać na piąte piętro.  I tak, jechać! Windą. Nie lubię wind, ale muszę pokonywać swoje lęki. A propos "piątki"...  W Lublinie też byłam, tylko nie na piątym piętrze, a w piątej strefie. Ale to nic. Może tak właśnie miało być? Może właśnie dzięki temu zabiegowi, który był cholernie bolesny (!) mój stosunek się zupełnie zmienił.  M
A więc tak, może zacznę od początku... Zabieg odbył się w Szpitalu Klinicznym w Lublinie. Zostałam przyjęta na oddział w poniedziałek rano, ale pokój (a raczej łóżko!) dostałam dopiero około 14 - 15 :) Tak, na początku leżałam na korytarzu. Tylu było pacjentów. Oczywiście przez cały czas była tam ze mną moja nieoceniona, kochana i najcudowniejsza mama , którą pielęgniarki brały za starszą siostrę. Więc czas płynął bardzo powoli, czytałam książkę, zakumplowałam się z "koleżanką spod celi" (leżałyśmy na jednym korytarzu, a poza tym byłyśmy w podobnym wieku). Mojej Pani Doktor nie było przez calutki Boży dzień. Zjawiła się dopiero wieczorem, gdy zabrano mnie na rezonans mózgu. Przyszła wtedy z takim bardzo przystojnym, młodym Doktorem. Mam słabość do przystojnych facetów, musicie mi to wybaczyć :D Ale mnie znaleźli. Powiedziano im, że jestem na rezonansie. Przyszli do mnie. Pan Doktor mnie zbadał w warunkach niezbyt szczęśliwych, ale do przeżycia. Była tam, na MR leżanka,

i znów to samo:

już kiedyś miałam bloga. Niektórzy mogą go pamiętać. Teraz, w moim życiu, szykują się potężne zmiany. Będę miała teraz, na dniach, wstawiany rozrusznik mózgu. Brzmi to strasznie. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale chcę tego. Naprawdę. Jak niczego innego. Gdy tylko będę mogła, odezwę się tutaj. A zabieg będzie wyglądał mniej więcej tak: Zabieg operacyjny: czego oczekiwać? Leczenie metodą DBS Pacjenci, którym wszczepiono system DBS firmy Medtronic, zazwyczaj opisują zabieg operacyjny jako ciężki i wyczerpujący. Licz się z dyskomfortem w początkowych etapach zabiegu. Wszczepianie doprowadzenia nie jest bolesne (mózg nie jest wrażliwy na ból). Lekarz będzie w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania dotyczące zabiegu. Przed zabiegiem Możesz otrzymać instrukcję, aby wieczorem przed zabiegiem odstawić wszystkie stosowane leki. Pozwoli to zespołowi medycznemu wiarygodnie ocenić potencjalne skutki leczenia twoich objawów metodą DBS. Zostaniesz przyjęty do szpitala wieczorem w dniu p