Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2018
Chyba w końcu zacznę. Zacznę nagrywać na yt. Nie wiem jeszcze, jak będzie mi to szło. Nigdy nie występowałam przed ludźmi, zawsze wolałam raczej pisać, niż gadać. Nawet jak śpiewałam, to zawsze w chórze, nigdy solo. Ale to nic. Dam radę, nauczę się tego, a przynajmniej taką mam wielką nadzieję. A co tam będzie? Na pewno będę ja :D A tak na serio, to będę pokazywać trudności, z jakimi muszę się na co dzień zmagać. A także jasne strony mocy, z którymi spotykam się ze względu na swoją niesprawność (tych będzie znacznie mniej, ale to nic). Czyli blaski i cienie bycia niepełnosprawną w Polsce. Może nawet tak to nazwę? Na razie wiem, że jeśli chciałabym coś takiego robić, to musiałabym wymyślić taki ramowy scenariusz do pierwszych odcinków. A potem? Zobaczymy. Jeśli będę się w tym dobrze czuła, to kto wie, może to pociągnę? Na razie nic nie chcę zakładać. Jakbym chciała coś takiego robić, to prawie codziennie musiałabym dobrze wyglądać, być pomalowana, uśmiechnięta, szczęśliwa... Żału
Dopadł mnie znowu jakiś taki dół. Nie wiem dlaczego, ale znowu odechciało mi się żyć. Przytłacza mnie to wszystko. Zaraz święta, potem wyjazd. Zaraz po przyjeździe będę musiała bronić pracę. I myśleć co dalej robić ze swoim życiem. Nie chcę już dłużej siedzieć u rodziców na głowie, oni już ze mną swoje przeszli. Jeśli uda mi się obronić pracę w czerwcu, to chciałabym iść na studia albo do Lublina, albo do Warszawy. Ale raczej nie na KUL. Teraz przeżywam ogromny kryzys wiary. Zarówno w siebie, jak i wiary w Boga. Kiedyś chciałam wierzyć, że to, co mnie spotkało, było jakimś boskim planem; ale chyba nic z tego. Jestem nikim. I wszyscy o tym wiedzą. A jeśli nie uda mi się dostać miejsca na uczelni to chyba kompletnie się załamię. Chociaż wiem, że dla moich kochanych rodziców byłoby najwygodniej, gdybym ja się nigdzie nie wynosiła z domu, a jeśli już muszę, to najwyżej do Olsztyna, bo tam P. mógłby mieć nade mną kontrolę. A jeśli już nie do Olsztyna, to do Białegostoku, bo to w sumie nie
Dzisiaj byłam znowu cały dzień w OHP (robię ten kurs, kiedyś o nim pisałam). W międzyczasie zadzwoniłam do Konstancina i dowiedziałam się, że prowadzą tam rehabilitację neurologiczną, w pełni płatną. Turnusy są dwutygodniowe i, przede wszystkim, mają terapię (intensywną) ręki. W sensie dłoni. Chwytanie, puszczanie. Wybiorę się tam. Teraz będę musiała przeskanować/przefaksować im wszystkie moje papiery ze szpitali (a trochę tego jest) i oni będą wyznaczać mi termin. Z tym tylko, że ja bym nie chciała, żeby to było wcześniej, niż w wakacje, bo po 1. mam szkołę (ostatni semestr, licencjat, itd.), a po 2. mam ten projekt, który dobrze byłoby skończyć. Zrobić to pieprzone prawko i mieć to z bani. A potem... A potem mogę jechać na rehabilitację, choćby i do Honolulu :D Co jeszcze nowego u mnie? Hmm... zbliżają się święta. Wielkanoc. Wszystko budzi się do życia. Nawet, co jest bardzo dziwne, ostatnio i mnie nie łapie dół tak często. Może dlatego, że nie mam czasu? Żyję w wiecznym niedoczas

budzi się z nocy nowy dzień...

Wczoraj odebrałam mój komputer z serwisu. Jest naprawiony, działa, śmiga :) A teraz instaluję na nim simsy. Tak myślę, co ja będę robić w tym Ciechocinku? Wiem, że już będzie maj i pewnie będzie już ciepło (mam nadzieję), ale mimo wszystko... Jak będzie tak, jak w tamtym roku... Chociaż może nie. No, miejmy nadzieję, że już będzie ciepło. Ja, mimo że teraz siedzę w domu, to zamarzam. To może być też dlaczego, że niestety cały czas czuję się, jakbym miała gorączkę, no ale to nic. Przeżyję może jakoś. A teraz wybaczcie, ale idę dalej pisać. A potem będę grać :) Do napisania Paaa :)

LIST:

Dostałam list. List z NFZ'u o przyznaniu mi miejsca i terminu w szpitalu uzdrowiskowym na koniec kwietnia. Ale... po 1. znowu jest to Ciechocinek po 2. będzie to w sumie połowa semestru (czwarty i piąty zjazdy, z siedmiu) po 3. ale z drugiej strony: zobaczę, co się pozmieniało w Ciechocinku i może poznam w końcu kogoś, kto zawróci mi w głowie? Ooo tak, tak bardzo bym chciała poznać kogoś takiego, jak K.S. :) mimo tylu lat przecież on mi siedzi w głowie. Głupia byłam wtedy, że nie zrobiłam zdjęć. A przecież miałam aparat, bo dziewczyn zdjęcia mam. I Klaudii, i Aśki... cholera, a K.S. nie mam na zdjęciu... nie uchwyciłam go. W jedynce. Z drugiej strony - Rudego też nie mam. Ani Młodych Bliźniaków. Po prostu ja tam nie robiłam zdjęć facetom :) Ale to było dawno... OMG! I się znowu rozmarzyłam. Ale fajnie by było, gdybym spotkała K.S. w Ciechocinku. Chociaż on był gdzieś tam z południa Polski :( A poza tym był gdzieś w wieku mniej więcej mojej Cioci-Kloci (najmłodszej siostry