Dzisiaj byłam znowu cały dzień w OHP (robię ten kurs, kiedyś o nim pisałam). W międzyczasie zadzwoniłam do Konstancina i dowiedziałam się, że prowadzą tam rehabilitację neurologiczną, w pełni płatną. Turnusy są dwutygodniowe i, przede wszystkim, mają terapię (intensywną) ręki. W sensie dłoni. Chwytanie, puszczanie. Wybiorę się tam.
Teraz będę musiała przeskanować/przefaksować im wszystkie moje papiery ze szpitali (a trochę tego jest) i oni będą wyznaczać mi termin. Z tym tylko, że ja bym nie chciała, żeby to było wcześniej, niż w wakacje, bo po 1. mam szkołę (ostatni semestr, licencjat, itd.), a po 2. mam ten projekt, który dobrze byłoby skończyć. Zrobić to pieprzone prawko i mieć to z bani. A potem...
A potem mogę jechać na rehabilitację, choćby i do Honolulu :D
Co jeszcze nowego u mnie? Hmm... zbliżają się święta. Wielkanoc. Wszystko budzi się do życia. Nawet, co jest bardzo dziwne, ostatnio i mnie nie łapie dół tak często. Może dlatego, że nie mam czasu? Żyję w wiecznym niedoczasie.
W niedzielę moja malutka siostrzyczka ma kolejne urodziny. A pamiętam, jakby to było wczoraj, jak leżało to to takie, małe... Wiecznie beczące, od samego początku dające się we znaki rodzicom.
A dzisiaj mój tata i P. mój brat pojechali na targi ogrodnicze. Największe targi, które otwierają sezon na Mazurach. Kto wie, może przywiozą z nich mnóóóóstwo zamówień? Zobaczymy.
A na razie zmykam, jestem tak zmęczona, że nawet stukać w klawiaturę nie mam siły...
Trzymajcie się
M.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A ja nie wiem o co chodzi...