Chyba nie ma sensu już tu pisać.
Chciałabym nauczyć się żyć z tym, co jest popieprzone w moim życiu.
Na razie mam dwa miesiące i znowu będę musiała zawitać w Lublinie. Tym razem na badaniach diagnostycznych.
Mam wrażenie, że coś tam siedzi w tej mojej głowie, bo to niemożliwe, żeby mnie tak bolała bez przyczyny.
Ponad to doszłam do wniosku, że MUSZĘ przemeblować swoje życie. Wywalić to, co zbędne i tylko mnie krzywdzi.
Przede wszystkim muszę wywalić z pamięci tego... pana!
To, co było, to przeszłość. A ja już nie chcę żyć przeszłością. Wiem, że nigdy od niej nie ucieknę. Wiecznie będę żyła ze świadomością, że on nie zrobił wszystkiego... ja byłam sprawna! A to, że w tej chwili nie jestem to ich wina! I nikt nie wmówi mi, że jest inaczej. Bo ilekroć pytałam neurochirurgów (profesorów), którzy znali się na rzeczy, wszyscy mi odpowiadali, że jest ogromne prawdopodobieństwo, że to oni popełnili błąd.
Ale już w dupie i z tym. Ciekawa jeszcze jestem, czy między NIMI była nić przyjaźni? A może ... coś więcej? Tego nigdy się nie dowiem. Podobnie jak kilku innych spraw.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A ja nie wiem o co chodzi...