Właśnie zabukowałam sobie bilet na ciapąg do Lublina. Już nie ma wyboru, opłacone - jadę.
Tylko myślę, na ile zabukować sobie akademik w Lublinie - na jedną noc - z 7 na 8, czy na dwie noce, żeby zostać tam do 9. W sumie mogłabym pojechać do Wawy już ósmego, tzn., że miałabym tam całą dobę do wizyty. Ale z drugiej strony - mogłabym tam właśnie iść jeszcze na jakieś zakupy, chociaż małe. Uwielbiam zakupy, a poza tym nie mam co na dupę włożyć, tak ostatnio schudłam, że wszystkie spodnie (i kiecki też) zrobiły się nagle za wielkie. Także chyba tak właśnie zrobię, że pojadę do Wawy już ósmego, tam przenocuję gdzieś... (jeszcze nie mam pojęcia) i dopiero pójdę na wizytę. A w międzyczasie pójdę na zakupy... A nuż znajdę jakieś gatki dla siebie :)
A teraz jadę do "domu do góry nogami". Chyba raczej fundamentami, ale nie będę się kłócić :)
trzymajcie kciuki, żebym się nie porzygała :)
M.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga