Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Fajny weekend:

Ale się działo! Ten weekend był cudowny! Naprawdę cudowny. Zaczęło się już w piątek, gdy poszłam po wpisy do indeksu :) (dla mnie ta sesja się już zakończyła!!! hura!!). Pan Doktor (którego tak bardzo się bałam, a z którym wcześniej nie miałam zajęć, więc nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać!) stwierdził, że moja praca na zajęciach (dał nam do rozwiązania takie studium przypadku, nieważne!) była jedną z najlepszych i z czystym sumieniem musi postawić mi piątkę:) nie macie pojęcia, jak ja się cieszyłam! Ja? Najlepsza? Ale byłam też z siebie dumna, bo nikt mi w tym nie pomagał, sama na wszystko wpadłam i sama to napisałam. Potem w sobotę o 12.30 pojechałyśmy z mamą do teatru w Warszawie. Jeśli będziecie mieli możliwość wybrania się na spektakl "Piloci", to bardzo polecam. Warto! My byłyśmy w teatrze muzycznym Roma. Musical skończył się około 23.00. Potem wróciłyśmy do domu. A jeszcze przed powrotem, widziałyśmy jak na wałach wiślańskich dziewczyny rzucały wianki :) A

Zawrót głowy:

Mamy teraz istny zawrót głowy w robocie. Wczoraj siedziałam po godzinach, dzisiaj za to musiałam wyjść wcześniej, bo od razu po pracy miałam jazdę. Już naprawdę coraz lepiej mi idzie. Od jutra mam wolne z jazdą, bo mój instruktor idzie na urlop. Potem, po dwóch tygodniach, on wraca i ja wracam na Suwałki. A teraz kompletnie nie mam siły. Boli mnie głowa, jak cholera! Myślałam, że to może z głodu, ale zjadłam obiad przed chwilą i nie przeszło. Wcześniej wzięłam Panadol, ale on mi nie pomógł, a chyba zaraz pojadę do apteki po Ketonal, bo inaczej chyba umrę. Nienawidzę zmian w pogodzie! M.

praca, kurs i prawko:

Od ósmego czerwca chodzę do pracy. Mam codziennie 7 godzin, czyli pełen etat. A co jest ciekawe, nie wiem czy ani ile mi zapłacą za tę pracę. Bo robię to w tym projekcie, z którego robię również to prawo jazdy (i kurs pracownika administracyjno-biurowego). Na razie jestem na praktykach jutro też idę na ten kurs do firmy szkolącej (nie chcę podawać jej nazwy, żeby nie było!). A potem od razu, po tym kursie mam 3 godziny jazdy (w końcu muszę wyjeździć te swoje 30 godzin, nie odpuszczę ani godziny!). A egzamin praktyczny będę miała prawdopodobnie 2 lipca, nie wiem jeszcze o której, ale to będzie cud, jak zdam! Ale w sumie cuda się zdarzają, więc może czemu nie? M. P.S. no, a jeszcze tak poza tym przecież w tym semestrze (ale to we wrześniu już!) będę bronić pracę licencjacką. Ja nie chcę dużo - oby mieć te pieprzone trzy w indeksie!
ZDAŁAM!!! W końcu, za trzecim razem, ale zdałam! Miałam tylko jeden błąd, dwupunktowy, czyli miałam łącznie zdobytych 70 punktów. Żeby było śmieszniej, nawet wiem gdzie popełniłam ten błąd, chciałam cofnąć, ale już się nie dało, niestety... Ale to i tak mój sukces. Miałam też dzisiaj jazdę. Na placu. Ćwiczyłam łuk... Masakra jakaś! Ale ja to zaliczę. Choćby skały srały, a psy dupami szczekały, ja to zaliczę. Jutro idę do pracy na ósmą, a w sobotę - znowu Suwałki. Teraz mam mokre jeszcze włosy, więc nie mogę się jeszcze położyć do łóżka, bo jutro jak wstanę, będę miała na łbie Sajgon. Ale się cieszę z tego, że w końcu zdałam! Normalnie nie macie pojęcia! M.