Mam termin

i nie, nie porodu!
13 grudnia jadę do Lublina! Umówiłam się z Panią Doktor! Mam być na czternastą u niej pod gabinetem.
A dzisiaj byłam u lekarza na rehabilitacji (doczekałam się!!!) i okazało się, że Pani Doktor (swoją drogą chyba nawet niezła) studiowała w Lublinie oraz odbywała praktyki na Jaczewskiego. Jaki ten świat mały... W ogóle pierwszy raz w życiu ktokolwiek (ta lekarka) zapytał mnie o dokumentację medyczną (wcześniej NIGDY mnie nie pytali, a nawet powiem więcej, jak chciałam pokazać, to tylko pytali po co?). A ja, jak na złość, jej dzisiaj nie miałam.
Ale też wcześniej zadzwoniła do mnie Pani z OHP (bo będę w projekcie, ale o nim Wam napiszę może jeszcze kiedyś) i powiedziała, że znaleźli szkołę, w której mają tak dostosowane auta do mnie i będę mogła zacząć się uczyć jeździć. Wtedy, w Ateście, to wszystko się rozmyło, bo lekarz medycyny pracy wydał mi pozwolenie, owszem, ale z zastrzeżeniem, że muszę mieć odpowiedni samochód.
I tam, w Olsztynie, mają taki samochód! A najlepsze jest to, że ja za to nie zapłacę ani nawet grosza, bo cała kasa na to pójdzie z tego projektu.
Dzisiaj był dzień cudownych wiadomości. I oby się nigdy nie skończył!
Chociaż rano zaspałam do lekarza i lekko się spóźniłam, a i tak musiałam czekać :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

marzenia... te duże i te maleńkie...