płacz ponoć przynosi ukojenie:

Będę płakać!
Rozładowuje mi się bateryjka w stymulatorze, cholera. A to oznacza tylko jedno: kolejny zabieg chirurgiczny, który mi się nie bardzo uśmiecha.
Ostatnio zauważyłam (chociaż nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe), że wszystkie elektroniczne rzeczy (i to co bym nie wzięła!) psują mi się w rękach. W piątek zaniosłam swój zegarek (który dostałam na święta, czyli miesiąc temu) już na gwarancję, do naprawy oczywiście. Ponad to teraz mój telefon jest jakiś głupi - wariuje. Albo nie chce mi się włączać, albo się wyłącza, albo (mimo, że ma jeszcze 18% baterii) się rozładowuje. Jakiś obłęd. I to tak luźno wiążę (choć to dopiero do mnie doszło) z tymi moimi kabelkami. Bo wcześniej coś takiego się nie działo. A od roku - non stop.
I jak tu się nie wkurzyć? No jak?
Dobra, idę spać. Ponarzekałam sobie trochę. Już mi lepiej.
Jutro znowu do szkoły muszę iść, a potem do ciotki na imieniny. W końcu Agnieszki :)
A dzisiaj mnie rozbawił (i zrobił cały dzień) mi jeden obrazek. Już Wam go wstawiam:

czyż nie jest uroczy? 

M. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga