Wyjechałam!

Już jakiś czas temu, gdy zrobiło się tak mega ciepło, wyjechałam na rowerze. A wczoraj pokonałam taką najdłuższą drogę jak na razie w tym roku. Trochę jest ciężko, ale to nic. Dam radę. Dzisiaj do godziny drugiej byłam w szkole, potem u cioci i wujka na grillu (pierwszy w tym roku - już zaliczony!). A teraz jestem tak wypompowana z sił, że nie marzę już o niczym więcej, jak tylko o swoim łóżeczku. Ale jeszcze muszę poczekać, aż mi włosy wyschną, chociaż trochę. A tak poza tym za dwa tygodnie jadę do sanatorium. Jeszcze nigdy tam nie byłam, w ogóle to jest szpital uzdrowiskowy w Ciechocinku, więc zobaczymy. Pewnie, jak znam swoje życie, to dostanę pokój z osiemdziesięcioletnią babcią... Dlatego dobrze byłoby być tam wcześniej, ale jak to będzie - zobaczymy.
No, a jeszcze muszę wybrać sobie drugie sanatorium, które "za sponsoruje mi" PFRON. Już dostałam od nich decyzję, że będzie kasa (nie cała, ale jakaś 1/4, może 1/3), tylko muszę złożyć im jeszcze  papierki i będę czekać. A reszta skąd? Trochę uzbierałam z 1% podatku (chociaż to tylko kropla w morzu potrzeb tej mojej walki). Ale nie poddaję się. Nie mogę. Nie teraz! Poza tym jak widzę, ile w ludziach jest życzliwości, z każdym dniem przekonuję się, że ludzie są jednak z natury dobrzy.
Dobra, będę spadać, bo jeszcze napiszę o dwa słowa za dużo... i co to będzie?

Pozdrawiam Was, trzymajcie się i broń Boże - nie puszczajcie.
Ja mogę, ale nie mam z kim ;)
M.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A ja nie wiem o co chodzi...