trochę śmiesznie, trochę nostalgicznie, trochę nijak...

Jestem w ciężkim szoku! Doszłam do wniosku, że z tą moją ręką jest duuużo lepiej, niż było jeszcze nie tak dawno. Przede wszystkim jest luźniejsza i dużo częściej nie denerwuje mnie aż tak mocno :) (w grudniu muszę na kontrolę jechać)
Dzisiaj byłam w szkole, niestety nie mogę napisać, że jestem pilną uczennicą, bo zwiałam z pierwszego wykładu - on jest zawsze taaaak nudny, że my tam zawsze śpimy. Jeszcze zrobili nam go na ósmą trzydzieści... jakieś głupie :)
Potem miałam chyba z 5 godzin z moją promotorką, ale ona jest akurat super - nigdy na jej wykładach się nie nudzę - tak było i tym razem. Oczywiście było mnóstwo pisania, ale ja wymyśliłam co zrobię... Otóż, na następnych zajęciach poproszę ją, aby mi przegrała na pendrive'a swoje prezentacje, bo ja bez tego się nie nauczę :) myślę, że taki argument powinien do niej trafić. Poza tym ona mnie lubi... chyba... :)
Wczoraj byłam na spotkaniu integracyjnym i gdyby nie to, że musiałam dzisiaj wstawać wcześnie rano do szkoły, bawiłabym się jeszcze lepiej. Ale i tak było fajnie :)
Na początku tylko było troszkę drętwo, ale potem już się rozkręciło :P
Ogólnie ten tydzień na plus, chociaż środa i czwartek były... ciężkie...
jak policzyłam z iloma osobami już nigdy nie porozmawiam, już nigdy ich nie zobaczę, nie przytulę... do domu w środę przyjechałam taka jakaś rozbita.
A przecież dzień wcześniej były moje urodziny, powinnam się cieszyć... chociaż zdałam sobie jeszcze sprawę z tego, że życie jest tak krótkie i nieprzewidywalne... dzisiaj jesteś, funkcjonujesz, żyjesz... A jutro może Cię już nie być...
Aj, kończę, bo zaraz znowu będę beczeć!
Trzymajcie się kochani...
albo się puśćcie, a co... i Wam, i mi się czasami należy :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A ja nie wiem o co chodzi...