Apel do Waszych serc:

Już niedługo znów nadejdzie okres rozliczania się z Urzędami Skarbowymi. W tym właśnie okresie będziecie, Drodzy Państwo, zasypywani reklamami różnych fundacji i stowarzyszeń. Jednak chciałabym, abyście wcześniej przeczytali tę historię: 

Była sobie kiedyś dziewczynka, która urodziła się bez żadnych powikłań, w terminie. Opiekowali się nią rodzice najlepiej jak umieli. Później, gdy dziewczynka podrosła (miała 5 lat) rodzice musieli wyjechać za granicę, bo w kraju nie było pracy. Tam pracowali bardzo ciężko, aby dziewczynce i jej dwa lata starszemu bratu niczego nie brakowało. Niestety, ta dziewczynka się bardzo poważnie rozchorowała. Guz mózgu - to brzmiało jak wyrok śmierci. Mama dziewczynki musiała przyjechać do Polski, aby być przy niej i ją wspierać w najgorszych chwilach życia. Niestety to, co działo się później zostawiło na dziewczynce trwałe ślady w postaci niedowładu spastycznego prawostronnego oraz strachu przed ludźmi.
Później było trochę lepiej, dziewczynka wyszła ze szpitala, ale to nie był koniec jej przeprawy ze służbą zdrowia. Rok rocznie wracała tam na badania; poza tym rehabilitowała się w rejonie zamieszkania. Już miało być dobrze.
Dziewczynka stała się dziewczyną, skończyła gimnazjum "w terminie" i znów ten guz stał się groźny, znów zaatakował. W pierwszej klasie liceum dziewczyna musiała znów podjąć decyzję o usunięciu tego guza. To była jej świadoma decyzja. Jednak po tym zabiegu mogła sobie pozwolić już po trzech miesiącach na pójście do szkoły. Niestety, to nie był koniec jej zmartwień, bo cały czas musiała się rehabilitować, wykonywać ćwiczenia, których szczerze nienawidziła i naprawdę nie widziała dla siebie przyszłości. Dopiero pod koniec drugiej klasy ogólniaka, kiedy to uświadomiła sobie kim chce w życiu być, stwierdziła, że zrobi wszystko, aby jej marzenia się spełniły.
Zdała maturę i dostała się na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Tam spędziła najlepszy rok w swoim życiu, czuła się wolna i szczęśliwa!
Niestety, tuż przed drugą sesją egzaminacyjną znów źle się poczuła. Miała szczęście - mieszkała w tym czasie w akademiku, więc tylko zeszła do portierni, poprosiła siostrę(dziękuję, siostro Aniu), która tam siedziała, aby ta zadzwoniła na pogotowie. Ono przyjechało pół godziny później i natychmiast zabrało ją na neurologię. Tam stało się jasne - kolejny wylew, kolejny guz, kolejna operacja... Dziewczyna miała dość!
Studiów, które były spełnieniem jej największych marzeń nie skończyła, rok temu przeszła kolejną operację, która tym razem miała uratować to, co zostało z jej beznadziejnej sprawności fizycznej.
Przeszła bardzo bolesny, ale bardzo również skuteczny zabieg głębokiej stymulacji mózgu (tzw. wstawienia rozrusznika mózgu) i teraz potrzebuje zwyczajnie pieniędzy na rehabilitację, bo niestety w tym kraju nie ma pieniędzy na usprawnianie osób chodzących, po starych urazach czy w chorobach przewlekłych. 

Tą opisywaną dziewczyną jestem ja. Proszę Was, nie przechodźcie obojętnie wobec mojego cierpienia. Będę Wam dozgonnie wdzięczna za jakiekolwiek wpłaty, za 1%, a także za wszelkiego rodzaju darowizny.
Dane do 1% podatku:
KRS: 0000270809 / cel: kacprzyk, 4731
Dane do przekazania darowizny:
Fundacja pomagam.pl
https://pomagam.pl/uujpawin
Będę wdzięczna wszystkim za okazane serce i możecie być pewni, że wszystkie pieniądze, jakie zbiorę w fundacjach pójdą w 100% na moją rehabilitację i dalsze leczenie. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

A ja nie wiem o co chodzi...