sesja...

Sesja coraz bliżej, a ja się rozłożyłam...
Muszę teraz jak najszybciej się ogarnąć, bo za półtora tygodnia (dokładnie 10 dni) jadę na rehabilitację. Głównie jestem nastawiona na rehabilitację ręki, ale różne ćwiczenia będę tam miała. Wybieram się do ośrodka Marzenia, gdzieś w okolicach Gołdapi. Zobaczymy - słyszałam dobre opinie o tym ośrodku.
Ponad to jeszcze przed wyjazdem muszę załatwić okulistę, jestem umówiona na piątek (a w sobotę mam szkołę), a muszę go załatwić, bo chciałabym w końcu załatwić te wszystkie papiery do prawka.
Chciałam jeszcze zapisać się do laryngologa przed wyjazdem, ale niestety - nie zdążyłam.
Mówiłam? Od wczoraj biorę antybiotyk, lekarz wybadał mi zapalenie oskrzeli i w ogóle nie słyszę na PRAWE ucho... No po prostu - full servis...
Żeby nie było, to była ironia.
A teraz robię notatki z wykładów. I już mi t nijak nie idzie. Czy naprawdę ja muszę wiedzieć (na pięć minut) jakie funkcje ma kapitał, jakie są jego zadania i w ogóle znać te wszystkie chore definicje?
No, po co mi to?
Nie ogarniam...
Tak, teraz robię finanse... Ale po co to komu?
Nie wiem!

A z tymi stronami www będę myśleć, jak mój nieoceniony brat przyjedzie... bo ja sama chyba tego nie rozkminię...
M.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

marzenia... te duże i te maleńkie...