pieprzona spastyczność? dystonia? czy 'tylko' Parkinson?

Dzień dobry wszystkim z pięknego Ełku.
Mnie niestety połamało. Od wtorku jestem w domu, nic mi nie pomaga. We wtorek byłam na pogotowiu, tam lekarz dał mi jakieś prochy rozluźniające i kazał następnego dnia skontaktować się z lekarzem prowadzącym. Taką diagnozę to ja sama po osiemnastu latach potrafię sobie postawić :) bez studiów medycznych.
Od kilku dni przyjmuję również zastrzyki, na szczęście mamy znajomego lekarza, więc przyjeżdża do nas do domu. Ja nie byłabym w stanie nigdzie pójść.
Ale powiem Wam, że ta moja ręka, bo to głównie ona się tak spina, bardzo mnie irytuje. Samo napięcie nie byłoby może takie najgorsze, gdyby nie ten pieprzony ból, który jest już baaaardzo irytujący, żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie.
W tym wszystkim dobre jest przynajmniej to, że jest ładna pogoda. Zaraz pewnie będą mnie wyciągać na podwórko, bo dzisiaj moja rodzinka organizuje ognisko. Nie jestem za bardzo nastawiona imprezowo, ale będą urodziny mojej siostry, więc...
Nie wiem co jeszcze mogę tu napisać? Chyba tylko tyle, że wczoraj wieczorem, jak już położyłam się do łóżka, myślałam, że odgryzę tę rękę. Nie wiedziałam co  mnie bardziej boli czy nadgarstek czy łokieć czy w ogóle bark. Wszystko jest tak napięte, że po prostu wariuję z bólu. Nie wiem, co mam robić.
A żeby było śmieszniej, to ten 'Boston' działa jak należy, a ja tylko zwiększam prąd, bo nic nie pomaga.

zrozpaczona M.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga