żeby nie było zbyt różowo:

Przed chwilą zauważyłam, że znowu pojawiły się u mnie takie dość spore ruchy mimowolne, a już od paru ładnych dni mam tak spiętą zarówno rękę, jak i nogę, że nie wiem, czy nie umówić się znowu na Jaczewskiego... Kurcze, w grudniu będzie dwa lata od operacji, która miała to wszystko zniwelować niemal do zera. A tu gówno!
Nie mówię, że nie jest lepiej, ale chciałabym, żeby było dobrze. A do "dobrze" to jeszcze daleka droga.
Wiem, że do października tam na pewno nie pojadę, bo musiałabym wziąć wolne przynajmniej dwa-trzy dni, a na tyle nie mogę sobie pozwolić. Ale jeśli nie przedłużą mi umowy w tym biurze, ale dostanę się na dalsze studia, to może w listopadzie bym sobie taki wypadzik zrobiła. Przy okazji bym odwiedziła może Agę? Zobaczymy.
Na razie nie ma co planować tak daleko, bo kto wie, co może przynieść jutrzejszy dzień?

M.

P.S. mam jakieś takie dziwne zapalenie krtani (?), teraz i tak już jest lepiej, bo mam "tylko" potężną chrypkę, ale w zeszłym tygodniu to ja gadać nie mogłam.
A dziwne, dlatego, że w ogóle mnie to gardło nie boli. Mam tylko kaszel i katar... Ale najbardziej to mnie wkurza to moje biedne gardło, bo nawet drzeć się nie mogę... :'(

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

marzenia... te duże i te maleńkie...