ale chyba jest przełom. Do tej pory nic się nie działo z tą moją łapką. A teraz jakby jest trochę spokojniejsza i mogę nią ruszać tak, jak JA chcę. Teraz jestem dwa razy w tygodniu umówiona z moją masażystką (cudowna Ciocia D., ale Pani wie, że ja Panią uwielbiam!), a w październiku zaczynam studia. Jestem pozytywnie nastawiona do tego roku, bo dlaczego by nie? Co w tym roku może nie wyjść? Od początku ruszę z kopyta, do sesji zimowej mam zamiar napisać pracę licencjacką - a przynajmniej jej szkic (w sensie środek i koniec), pewnie początek będę pisała na samym końcu :) Ten weekend miałam baaardzo intensywny - jak w piątek po południu zaczęłam, tak w niedzielę dopiero wieczorem skończyłam. A co takiego robiłam? Śpiewałam. W chórze gospelowym. Były fajne warsztaty trzydniowe. Tyle, ile tam było pozytywnych emocji, to ja już dawno nie przeżyłam. I to wszystko tak skompresowane w ciągu trzech (a właściwie dwóch i pół) dni :) Jaki ja sport mogłabym uprawiać teraz, kiedy jeszcze nie m...